Katarzynka77 napisał:

Z alkoholizmem Młodego ja już się pogodziłam.Mówie o tym że mój syn jest alkoholikiem.Nie wstydze się tego.

Nie do końca mi o to chodziło, Kasia. Raczej o:
„Syn jest alkoholikiem i pije.
Pije, bo taki jest jego wybór, nie mam na to wpływu. Jeśli będzie chciał się napić to napije się i tak niezależnie od tego, co ja zrobię. Jestem bezsilna wobec nałogu syna”.

Uściski

Krzysztof napisał:

należy sprawdzić czy żyje i zadzwonić po odpowiednie służby, które się nim zajmą - albo zgarną albo zawiadomią służby medyczne. Nikt nie będzie bezpieczny leżąc nieprzytomny na ulicy. .

Krzyś uczysz Ratownika? W tym co napisałam nie chodziło o to że gdy człowiek leży na ulicy to przechodzimy obojętnie .Zerkamy tylko czy nie leży w kałuży
Chodziło bardziej o konsekwencje .Nie wnosimy do domu ,do ciepłego łóżeczka tylko zawsze zostawiamy na podłodze ,przed domem itd..Ale pierwsze co powinniśmy zrobić to zadbać o BEZPIECZEŃSTWO.Mowa tu o Naszym alkoholiku i o tym aby nie podkładać poduszek gdzie nie trzeba.
Takim sposobem zadbałam o Młodego.Zabrałam JEGO samochód bo wiedziałam że jest w niebezpieczenstwie.

No właśnie Kasia uważam, że nie zostawiamy z kilku powodów. Może być zagrożenie życia, ktoś może przejść i go ot tak skopać - zdarzały się takie sytuacje, może zamarznąć lub dostać udaru cieplnego.
Jak raz pijany zasnąłem na plaży...
Dobra, nie będę opowiadał

Dzwoni się po służby bez wahania. Nawet jak jest tylko pijany to pobyt na dołku czy w izbie będzie o wiele lepszą nauką niż kima na glebie. Nie wiem jak jest u Was, ale u nas służby potrafią tak alkoholika potraktować - nie przemoc fizyczna, ale pogarda - że znam 2 takich, dla których to było preludium do ich osobistego dna.

Ale poznałem i takich, dla których nie było tylko u nich już był ten stan, gdy rozbieranie do golasa przez i przy obcych ludziach oraz prysznic jest za małym hard corem.

Krzysztof napisał:

Dzwoni się po służby bez wahania. Nawet jak jest tylko pijany to pobyt na dołku czy w izbie będzie o wiele lepszą nauką niż kima na glebie. Nie wiem jak jest u Was, ale u nas służby potrafią tak alkoholika potraktować - nie przemoc fizyczna, ale pogarda - że znam 2 takich, dla których to było preludium do ich osobistego dna.

Krzysztof ja tu pisze o Naszym alkoholiku a nie o osobie obcej.Alkoholik który dotarł do domu i zasnął na przedpokoju nie powinien być wciągany do ciepłego łóżeczka.Do takiej osoby nie przyjedzie ani pogotowie ani policja.
Oczywiście inaczej będzie sprawa wyglądać jeśli ten sam alkoholik będżie leżał przed domem ,wtedy jak najbardziej możemy wezwać takie służby.
Tylko jak to teraz wyglada w praktyce?To temat rzeka.
Na is przemoc jest mocno karana.Dotyczy to też służb mundurowych.Masz mieć szacunek do pacjenta i zatrzymanego.
Czasami kiedy jestem w Pl. to jade odwiedzić moją zaprzyjaźnioną Stacje Pogotowia Ratunkowego.Moge jechać na zabezpieczenie imprez.Robie to jako wolontariat.Chce to robie i lubie to robić.
Miałam przyjemność być na zabezpieczeniu imprezy sylwestrowej.Trafiłam na taką ekipe (ludzie są różni)która bardzo chamsko traktowała pacjentów pod wpływem.Mieliśmy młodą dziewczyne (15)która straciła przytomność.Wtedy pomyślałam o dzieciach.Nigdy nie chciałabym aby ktoś potraktował tak moje dziecko.Każdemu należy się szacunek

Kaśku, dla „swojego” alkoholika, który przekima się w przedpokoju nie jest to żadną nauczką ani nawet o milimetr nie zachwieje jego komfortem picia.
To raczej widok „zwłok” jest karą dla domowników. Alkoholika takie rzeczy nie ruszają. Powie, żeby się popisać, że przesadził i tyle. W ogóle się tym nie przejmie. Ewentualnie postęka, że go gnaty bolą.
To może i byłby powód do wstydu dla osoby trzeźwo myślącej, nieuzależnionej, która raz przeholowała z alkoholem, ale nie dla alkoholika, który jest zaburzony, a co narozrabiał - to wypiera. Za tydzień nie będzie o takim incydencie pamiętał, a jak mu ktoś przypomni stwierdzi, że się czepia, choć w sumie nic takiego przecież się nie stało.
Generalnie więc nie ma to aż takiego znaczenia dla alkoholika czy kimnie się na glebie w przedpokoju, w pokoju czy obok łóżka, w które nie trafi czy w łóżku, gdyż w takim stadium upojenia i uzależnienia tego typu rzeczy są zupełnie obojętne. Natomiast ma to na pewno znaczenie przynajmniej dla kręgosłupa kobiety, która zechciałaby taszczyć spitego do nieprzytomności gościa. Nie ma jednak co liczyć na to, że spanie na podłodze to dla alko jakaś straszna kara czy dno Żadna kara, żadne dno, to po prostu nic nie znaczący incydent.
Przenosić takiego człowieka nie należy, bo po prostu... szkoda na to sił i energii. Podobnie jak na wylewanie mu alkoholu, pilnowanie, itp. To nic nie da, a tylko własne zdrowie stracić można.

Twój post, do którego odniosłem się wcześniej bezpośrednio dotyczył nieprzytomnego człowieka i jego bezpieczeństwa na zewnątrz

Kasiu jeśli masz ochotę obejrzeć polecam Sekielski o nalogach:jak wcześnie uzależniają się dzieci. Na yt

Dziękuje Anetko ,chętnie obejrze

Dziś zostałam w domu.Plecy mi siadły a dokładnie mam zapalenie korzonków.Taka potoczna nazwa tej dolegliwości.Dziś ja wymagam opieki.Butów nie potrafie założyć sama. Chłopaki będą mamie zawiązywać tenisówki był czas że ja im wiązałam
Dziś zadbam o siebie.Za niedługo jade do lekarza

Katarzynka77 napisał:

Dziś ja wymagam opieki.Butów nie potrafie założyć sama. Chłopaki będą mamie zawiązywać tenisówki był czas że ja im wiązałam
Dziś zadbam o siebie.

Nauka nie poszła w las
Dbaj o siebie, bo zdrowie mamy tylko jedno

Dziś napisze o czymś innym.Młodego na tapecie nie będzie
Moim rodzicom zawsze powodziło się dobrze finansowo.Z racji tego moja mama co chwile kupowała nowe torebki..buty itd.Ja zawsze musiałam prosić się dość mocno o zakup jakiejkolwiek bluzki za grosze.Czasami to aż żebrałam.Moja mama egocentryczka,zapatrzona tylko w siebie.
Siostrze mojej mamy,no coż kiepsko się powodzi.Od lat jest chora i korzysta z Mopsu.Czasami dostaje jakąś dodatkową prace ze środków Uni Europejskiej.To moja chrzestna i zawsze była dla mnie dobrym człowiekiem.Kiedy ją odwiedzałam to częstowała tym czym miała pomimo tego że nie miała.Czasami ją wsparłam finansowo,kiedy byłam w Pl to niejednokrotnie zrobiłam duże zakupy.Ona nigdy tego nie oczekiwała,wręcz przeciwnie.W ostatnich miesiącach zepsuła się jej lodówka(20lat)umarła miała swój wiek.Ciocia radziła sobie jak mogła..najczęściej korzystała z parapetu zewnętrznego.Dowiedziałam się o tym w rozmowie z moją mamą."no zobacz Ewka dalej nie ma lodówki" poczułam złość na moją mame.Chciałam powiedzieć albo wykrzyczeć jej TO TWOJA SIOSTRA,DLACZEGO NIE MOŻESZ JEJ POMÓC gdyby nie terapia to ta rozmowa skończyłaby się kłótnią.Zrobiłam coś innego.Powiedziałam..kupie cioci tą lodówke.Słyszałam niezadowolenie ,zazdrość :-?w głosie mojej mamy.Znam te zachowania.Tak też zrobiłam.Lodówka jest już u cioci.Jest bardzo szczęśliwa.
Dlaczego o tym napisałam? Bo latami bolało mnie zachowanie mojej mamy.Wielokrotnie było mi wstyd.Odczuwałam to wiele razy na sobie.Tak wiem że nie mamy wpływu na innych ludzi i dziękuje za to że jestem innym człowiekiem niż moja mama.

Hej Kasiu,ja mialem podobnie z telewizorem dla mojej mamy,zepsul sie wiec kupilem Jej i to bylo w trakcie sprawy rozwodowej moich rodzicow i moj ojciec oparl wysokosc alimentow o to,ze mama wydaje pieniadze na byle glupstwa i ze pieniadze ma bo ot tak sobie wywalila tyle kasy na TV,jakiez bylo jego zdziwienie na sali sadowej jak zeznawalem w roli swiadka,ze to ja kupilem i pare innych rzeczy tez,jego mina bezcenna jak dotarlo do Niego ze juz nie jest zalezne od jego widzimisie nasze funkcjonowanie,dodam ze do kupienia czegokolwiek byla u niego audiencja,bo on trzymal kase,zyciorys 2 zdjecia i historia danego zakupu jak go spozytkuje (buty?)a pieniadze byly moze nie miliony,ale w miare solidne.Takze Twoja radosc nie jest mi obca pozdrawiam!

Tak plastycznie Kasiu nakreśliłaś portret swojej mamy, że zobaczyłem... swoją teściową

Nawet nie będę pisać co kupiła swoim wnukom na Gwiazdkę, bo żenua. Ja wstydziłbym się dać coś takiego, wolałbym już sprezentować im po 20 zł, żeby sobie kupili coś słodkiego... no, ale to by było po 20, razem 40 czyli mniej niż dycha na łebka

Nie jest to kwestia braku pieniędzy, bo gdyby była wcale bym tego nie komentował. To jest kwestia skąpstwa i sobkostwa, na które wcześniej nie zwracałem u teściowej uwagi.

No są tacy ludzie, cóż zrobić.

Krzysztof napisał:

Nie jest to kwestia braku pieniędzy, bo gdyby była wcale bym tego nie komentował. To jest kwestia skąpstwa i sobkostwa, na które wcześniej nie zwracałem u teściowej uwagi.

No są tacy ludzie, cóż zrobić.

Ciesz się Krzyś że to Twoja teściowa a nie mama.Mnie ciężko się pogodzić z tym że mama tak się zachowuje.Gdzieś tam w środku mnie boli..oczywiście że wiem o tym iż nie mam na nią wpływu i nic nie moge zrobić.Jednak kiedy słysze o zakupie milionowej torebki to i jeszcze mnie w to miesza mówiąc..Powiedziałam ojcu że dostałam od Ciebie to mnie trafia.Ojca chyba też .Moja mama słyszy tylko słowo "masz"bo "daj" to już niestety nie.

Podzielę się jednym z moich ulubionych powiedzeń
"Niektórzy są tak biedni, że jedyne co mają to pieniądze".

Piotrek_scyzoryk napisał:

Podzielę się jednym z moich ulubionych powiedzeń
"Niektórzy są tak biedni, że jedyne co mają to pieniądze".

Uwielbiam ten cytat, autor to Bob Marley

Kasiu Ciebie też uwielbiam

Na Islandi atrakcje weekendowe.W piątek wybuch wulkan o godz.22 .Szykował się od dłuższego czasu.Od paru tygodni były dość odczuwalne trzęsienia ziemi.Czasami było ich po pare tysięcy tygodniowo.Nie wszystkie oczywiście odczuwaliśmy Czasami czuliśmy pare dziennie.Nie codziennie.Wszystko było zależne od siły wstrząsów.Mieszkamy na pierwszym piętrze ,więc był w miare komfort.Kiedy jednak byłam w pracy u pacjenta który mieszka na 11-piętrze to robiło to wrażenie i pojawił się strach.Budynki mieszkalne są przystosowane do trzęsień ziemi.Islandia jest położona na jednym wielkim wulkanie.
Wybuch wulkanu ukazuje siłe natury .Nie mamy na to wpływu.Wulkanolodzy byli w stanie przewidzieć wybuch tylko pare minut przed.Natychmiast została zamknięta droga na lotnisko.Lotnisko otrzymało czerwony kod.Wulkan jest położony 10 km od lotniska i 30km od Reykjaviku.
W piątek po północy wylądował bezpiecznie samolot z Warszawy.Meteolodzy islandzcy obliczyli kierunek wiatru i samolot wylądował o czasie.Zazdroszcze tym pasażerom przepięknego widoku.
Droga ponownie została otwarta i aktualnie są wycieczki pieszo na wulkan.Co poniektórzy odpalają nawet papierosa od lawy takie filmiki już oglądaliśmy lub turyści ze Stanów pieką sobie pianki na lawie kreatywność turystów nie zna granic.
Taka wycieczka na czynny wulkan to 3h w jedną strone w bardzo trudnym terenie.Nie ma szlaków i oswietlenia.Najlepszy efekt jest w nocy.To na tyle wieści z lodowej krainy.Trzymajcie się cieplutko

Zastanawiam się jak to jest odczuwać trzęsienie ziemi. Chyba bardzo bym się bała

Oglądałam dośc długo filmy i zdjęcia. Faktycznie, widok bardzo zjawiskowy. Zresztą wiesz Kasiu, że mnie fascynuje natura, czyli COŚ co mogę zobaczyć GDZIEŚ bo nie mogę zobaczyć TUTAJ. Nie mniej jednak mam świadomość jaka potęgą jest natura i jakie nosi w związku z tym niebezpieczeństwo.
Może mam zbyt wybujałą wyobraźnie o niebezpieczeństwach ale myślę, że min dzięki temu nie połamałam sobie ani rąk ani nóg
Domyślam się, że Islandia jest świadoma miejsca, na którym usadowiła sobie swój szlachetny tyłeczek i jest na takie sytuacje przygotowana. Jednak żywioł to żywioł, należy go szanować i nie fikać.

Co do pasażerów w samolocie hmmmm, trudno zgadnąć co czuli, o czym myśleli. Może radowali się tym co za oknami samolotu a może drżeli o własne życie, co?
Trzeba by było sie ich zapytać

szekla napisał:

Kasiu, że mnie fascynuje natura, czyli COŚ co mogę zobaczyć GDZIEŚ bo nie mogę zobaczyć TUTAJ. Nie mniej jednak mam świadomość jaka potęgą jest natura i jakie nosi w związku z tym niebezpieczeństwo.

Emilko mam nadzieje że w końcu dotrzesz na is.Jest tyle pięknych miejsc przed którymi człowiek otwiera buzie i nie wie co powiedzieć To jest syndrom Turysty
Pamiętam moich ostatnich gości ,kiedy jechaliśmy coś zwiedzać ,to było zobacz TU i TU a TAM.Później się zastanawiałam skąd tyle tych palców na szybach

Teraz troche smutniejsze wieści jeśli chodzi o wulkan.Od wczoraj 150 ratowników szuka 8 turystów,którzy postanowili zobaczyć wulkan z bliska.Od rana droga na wulkan jest zamknięta dla zwiedzających.Bardzo duże stężenie gazów.

Aniu nie było tak źle,to wszystko jest zależne od wielu czynników.Trzesienie ziemi od 5 st w skali Richtera jest odczuwalne.Trwa zwykle pare sekund.Inaczej będzie odczuwalne na zewnatrz.Może być wogóle nie odczuwalne.

Katarzynka77 napisał:

turyści ze Stanów pieką sobie pianki na lawie

- Wizz Air - WAW-KFE jakieś 500zł w dwie strony
- Pianki ok. 20zł.
- patyk mam własny
No powiem Ci, że kusi, kusi...

Hahahaha Piotrek, dobre
Kasiu, ja się zastanawiam, czy rzeczywiście ten wulkan nie ma wpływu na sąsiadujące kraje, bo mnie od rana łeb boli, a tak zazwyczaj jest jak przywieje opary z wulkanicznej Islandii. Zachmurzone też, choć u mnie to nie jest jakieś szczególnie dziwne, w krainie deszczowców
Pozdrawiam

ursa napisał:

... mnie od rana łeb boli, a tak zazwyczaj jest jak przywieje opary z wulkanicznej Islandii.

dla mnie jest jasne, że dzisiaj to wszystko przez hulaszczy tryb życia emerytów i rencistów, covida
oraz kaśkowe wulkany i gejzery.
Mimo tych nieszczęść życzę pogody ducha.

andrzejej napisał:

dla mnie jest jasne, że dzisiaj to wszystko przez hulaszczy tryb życia emerytów i rencistów, covida
oraz kaśkowe wulkany i gejzery.
Mimo tych nieszczęść życzę pogody ducha.

I to jest dokładny i dobry przykłaď jak się przerzuca wine na drugą osobe,nawet wulkany mogą być winne .Pozdrawiam Andrzeju ⁸

Święta święta i po świętach
Jutro powrót do normalności czyli pracy.Lubie moją prace więc ogólnie to już chce mi się jutro do niej iść.5 dni wolnego zrobiły swoje,taki mały urlop.
Posprzątałam wszystkie konty w domu i zrobiłam dobre jedzonko.Był sernik makowiec krokiety sałatka.Oczywiście balkon dalej Nam służy jako wielka lodówka.Chłopaki żartują że wyjście na balkon to jak wyjście do "paśnika"wszystko tam jest.
Na is w ostatnim czasie dość mroźnie ,więc lodówka działa poprawnie dziś w nocy było -12 więc wszystkie napoje rozsądnie było wnieść na noc do salonu.
Zima się u Nas rozpętała na całego,chyba troche coś z tym wspólnego miał wulkan.Dziś okazało się że jest nowa szczelina na długośći 500 metrów ,wyrzuca lawe.Została zauważona przez pilotów.Ewakułowano turystów z tego obszaru.Szczelina mogła otworzyć się nagle pod czyimiś stopami dosłownie.Od tygodnia miejsce to zwiedza wielu turystów.Dobrze że nikomu nic się nie stało.
Młodszy z Lubą wybrał się na wulkan całą paczką pare dni temu.Warto zobaczyć cud natury na żywo.
Z badań wynika że ten wulkan to prawdopodobnie wulkan "tarczowy".Tego typu wulkany mogą wyrzucać lawe przez kilkadziesiąt lat.Na Marsie jest wulkan tarczowy który cały czas wyrzuca lawe i ma wysokość 21 km oraz średnice 450 km.Nie nie pomyliłam się.Takie fakty z prasy i taka ciekawostka
Teraz Ja
Miesiąc temu przyjełam pierwszą dawke szczepionki(tej o której ostatnio głośno bo powoduje zatory)więc tak..dostałam termin na szczepienie na godz.9 a o godz 11 szczepionka została zakazana na is Wrażenie bezcenne ale nie polecam.Przeżyłam.Czułam się źle po szczepionce ale to normalne objawy.W końcu wszczepiają taką imitacje wirusa aby pobudzić układ odpornościowy do pracy,więc objawy były.Jestem przeciwnikiem tych szczepień.Człowiek przyjmuje szczepionke z "duszą na ramieniu" a z drugiej strony jest zmęczenie tymi wszystkimi testami.Mam już dość tych testów z nosa.Jest to okropne jak dla mnie.Od roku siedze na is .Byłam na 6 testach.Jestem poprostu zmęczona.Każde kichniecie traktowane jest jak covid.Wszystkie inne choroby znikneły.Tak się zastanawiałam ostatnio..nie słyszałam żeby ktoś przez ostatni rok powiedział do mnie słowo "choruje na grype".Nawet o szczepieniach nie słychać na grype .Takie moje przemyślenia czasami głośno myśle.
Jutro wyjeżdza Luba Młodszego.Lubie ją bardzo bo ma dużo pozytywnej energi.Czasami przyjdzie do salonu i opowiada opowiada..jest wesoło.

To na tyle ludziki Pozdrawiam i trzymajcie się cieplutko

Jeśli ktoś wyłapie jakieś literówki to przepraszam.Poprawiam co widze Okuliste mam pod koniec kwietnia i chyba bez okularów się nie obędzie Niestety to już ten wiek

Witam słowo covid zapanowało nad całym światem,kichniesz-covid,kaszlniesz-covid,cokolwiek się dzieje-covid chociaż jestem z grupy "0" nie zaszczepiłam się,nie jestem ani przeciwnikiem ani zwolennikiem szczepień po prostu obserwuje zachowania społeczeństwa i wpływ szczepień na ich organizm,zauważyłam że wielu przyjęło szczepienie jako "przepustkę" do,,do Wolności,żeby mieć otwartą drogę np wyjazdu do rodziny,wielu przyjęło szczepionkę aby nie zachorować,albo żeby nie mieć powikłań po przebytej chorobie,jako obserwator widzi się więcej dlatego jest się Wolnym od tego wszystkiego co dzieje się na tej ziemi,jako obserwator można dać sobie czas na wybór,na wybór tego co niezbędne do rozwoju w swoim życiu,to czy szczepionka jest bezpieczna i ma dobry wpływ na organizm okaże się to w czasie,czas pokaże czy to wszystko co się teraz dzieje przynosi dobry pożytek dla społeczeństwa,dla świata

Kasia, wybacz, ale muszę zapytać - a czemu tę szczepionkę wycofano? Jakaś zła partia się trafiła czy źle przechowywana?

U nas obecnie ludzie chorują na tę brytyjską odmianę, tzn podobno to to. Oczywiście już miałem kontakt ale ja już tyle razy, głównie w pracy, miałem kontakt z osobami, które zachorowały potem na covid, że ciężko to zliczyć. Syn młodszy chyba tylko mi dorównuje, bo jak jeszcze chodził do szkoły prawie całe grono pedagogiczne rozłożyło się po kolei. Teoretycznie wszyscy powinniśmy te 7-10 dni siedzieć w domu, praktycznie... każdy ma to gdzieś włącznie z firmą. Ja coś zgłaszam - e tam. No to e tam
Ale ta (rzekomo) brytyjska odmiana wygląda tu ciekawie z relacji znajomych - bo albo wcale nie mają temperatury albo do 38, tylko kaszel, ból mięśni i osłabienie.
O ile to nie jakiś inny mutant, nie brytyjski

Tyle wieści „koronawirusowych” z PL Jak sobie radzi służba zdrowia to ja może lepiej pisać nie będę

Pozdrawiam

Moja Kasia niemalże rok w rok o tej porze choruje na gardło. Tym razem zaczęła leczyć się sama, domowymi sposobami, które niestety zawiodły. Zadzwoniła do swojej lekarki po poradę. Tłumaczyła, że ma węch, ma smak, temperatura rzadko jest powyżej normy tylko to gardło zawalone i kaszel. Odpowiedź lekarki? TEST, TEST, TEST!!! Tak się właśnie objawia odmiana brytyjska, a jak się czują pozostali domownicy, pani Kasiu proszę pomyśleć o innych, pracuje pani w sklepie. To był potok słów niczym nagranie automatycznej sekretarki. Słyszałem wszystko bo siedziałem obok żony. Kasia zrobiła ten test i spędziliśmy kilka wątpliwo uroczych godzin z myślą czy nas zamkną na same święta czy łaskawie pozwolą być na wolności. W nocy przyszedł wynik - negatywny. Kasia za to kaszle coraz mocniej co świetnie świadczy o profesjonalnej pomocy medycznej. Pani doktor tylko przedłużyła czyjeś cierpienie bo przecież test na pierwszym miejscu. Następnego dnia znowu rozmowa z lekarką (dodzwonić się tam graniczy z cudem) i jaka jest jej odpowiedź? Że ona ma nadzieję, iż ten test jest prawdziwie negatywny. Noż matko kochana...tak jakby chciała, aby był pozytywny...
Nie wiem czy im za tych "pozytywnych" płacą czy co tu jest grane, ale wiem jedno, że ja w sytuacji kryzysowej wolę nie mieć z "opieką" medyczną kontaktu. Dla nich istnieje tylko covid. Nie ma grypy, zapaleń, innych wirusów, kaszlu, kataru, jest tylko covid. Mąż tej pani doktor, też lekarz przyjmuje pacjentów przez otwarte okno. Oni stoją na dworze, a on stoi w oknie gabinetu. Można? Można, to jest ten NOWY WSPANIAŁY ŚWIAT.
Są jednak ludzie, którzy dają mi siłę i nadzieję. Lekarz z Przemyśla, tak bardzo wyśmiewany przez tych wszystkich rządowych ekspertów przyjął osobiście około 3000 chorych na covid. To jest prawdziwy lekarz, prawdziwy człowiek.
A Kasia? Dostała prosty antybiotyk i jest już dobrze.

Jakis czas temu mialem test w firmie to był poniedzialek
We wtorek wynik pozytywny no i karantene
Az do piatku w nocy myslałemo ze Test jest pomylkom
Wtedy mnie zwalilo z nog na 7 dni(niechciałbym tego powtarzac)
Moje Kilogramm jakos sobie z corona poradzily i to bez komlikacji
Patrze na te chorobie z tej drugiej strony i wiem ze jest niebezpieczna
A jak krag osób z kturym mialem Kontakt byly na karantenie i oczekiwanie na rezultaty to psychiczne obciazenie
Pogody ducha

aga66 tak właśnie potraktowałam szczepionke jak przepustke aby móc jechać do Pl.Na dzień dzisiejszy wyjeżdżając do Pl musiałabym zrobic testy do 72 h przed wylotem.Strona powrotna to są kolejne testy 48 h przed wylotem( i o dziwo nie ma problemu ze zrobieniem testu.Cena 500 zł ).Po wylądowaniu kolejne testy na lotnisku tym razem bezpłatne.Z lotniska prosto do hotelu na kwarantanne 6 dni.Za hotel trzeba zapłacić.Po 6 dniach ponowne testy. więc brak słów.

Krzysztof Z Szczepionka Astry została wycofana w wielu krajach.Tylko kiedy się szczepisz o godz 9 a o 11 czytasz że szczepionka tej firmy została WŁAŚNIE wycofana z Islandi to jest to mało przyjemne.Zastanawiasz się czy przeżyjesz.Tak to właśnie wygląda Krzyś

Zakapior Oczywiście że to jest dodatkowa kasa i wcale nie mała.Wszędzie są łóżka ale zarezerwowane dla covidowców bo to priorytet.Ludzie od roku nie chorują na nic innego.Masz racje że każde przeziębienie jest traktowane jak covid.Lekarze i wielu innych zrobiło sobie niezły biznes na Covid-19.Dla takiego lekarza bez różnicy czy udzieli konsultacji w przychodni czy przez telefon skonsultuje.Lekarz ma płacone za każdego pacjenta za cały rok.Więc chyba nie powinniśmy być zdziwieni.Oczywiście są jeszcze na tym świecie lekarze z powołania .Dużo zdrówka dla Kasi.

williwilli55 W to że wirus jest wierze i nie neguje.Również w to że choroba przebiega różnie.Dla jednych będzie bezobjawowo dla innych będzie bardzo ciężko.Dużo zdrowia Darku

Właśnie zalogowałam sie na kompie.Wszystko ładnie działa,strona odświeżona ładnie.Na telefonie jest kiepsko i zle to wygląda.Nie można sie ogarnąć co i jak.
Z racji tego że zaczynam troche kiepsko widzieć i czekam na wizyte u okulisty, będe korzystać tylko z laptopa.

Pora coś napisać
Dziś będzie o moim tacie.Mój tato pije od około 47.Zaczął pare lat przed moimi narodzinami.Z opowieści jego siostry wynika że do około 25 lat wogóle nie pił.Był tak zwanym kujonem który wiecznie siedzi w książkach.Najlepszy uczeń i pracownik.Wszystko to jednak było do czasu.Przez lata choroba robiła swoje,a On nie widział problemu,bo przecież wszyscy pili...nie będe rozwijać tych lat.Może innym razem.Skupie się na tu i teraz.
Aktualnie jego stan zdrowia jest kiepski.Od paru miesięcy praktycznie siedzi w domu.Nie wychodzi NIGDZIE nawet do ogródka.Poruszał się między pokojem kuchnią i łazienką.Ma problemy z chodzeniem,problemy z krążeniem,nie śpi po nocach,ale oczywiście codziennie pije.W ciągu alkoholowym jest od paru lat.Przecież nie można nazwać że jest w abstynencji kiedy odstawia alkohol na jeden dzień .Być może taki dzień się zdarzał ale bardzo w to wątpie.
Oczywiście ktoś mu kupuje ten alkohol.Jest to moja mama.Prosi błaga i tak jest codziennie.Kiedy dzwonie to już nie mam siły słuchać kiedy moja mama mówi..już mu nie kupie ..ostatni raz mu kupiłam .Często milkne w tym momęcie bo nie chce mi się tego komentować i tłumaczyć.Czasami się odezwe i powiem...mamo On jest alkoholikiem i jest uzależniony.Na co słysze odpowiedz..no to jak jest alkoholikiem to nie może sobie wypić dwa piwa? jak mu kupie sześć to wypije odrazu serio nie mam siły nawet tego komentować.
Ostatnie dwa miesiące jest jeszcze gorzej..mama poprosiła o wizyte domową lekarza.On nie jest w stanie pojechać do przychodni.Praktycznie nie chodzi wcale.Swoje potrzeby załatwia do pojemniczka przy łóżku.Lekarz zlecił morfologie.Wyszła anemia.Badania wczoraj robiono ponownie.
Zauważyłam że częściej dzwonie.Nie rozmawiam z nim często ale za każdym razem pytam o jego zdrowie.To mi siedzi z tyłu głowy.Jestem świadoma tego że nie mam wpływu na niego ale boli..Mój tato ma 72 lata i nie wierze już że przestanie pić.W jego wieku zespół odstawienny mógłby go zabić.Po drugie On nie widzi tego nawet że jest alkoholikiem i myśle że już tego nie zobaczy.
Trzymajcie się cieplutko

Podejrzewam że Młody wrócił do narkotyków.Pisząc to teraz zdaje sobie sprawe że moge się mylić.Jednak zachowania pokazują co innego.
Krwotoki z nosa ..znajome..podwyższone ciśnienie...kiedy ostatnim razem zapytałam ..Dlaczego krew Ci leci z nosa? To awantura się zrobiła że masakra.
Był gotowy poddać się wszystkim testom..i to jest niepokojące.Za łatwo.Testy nie zostaly zrobione.
Zrobie je w odpowiednim momęcie.W najmniej spodziewanym.

Katarzynka77 napisał:

Zrobie je w odpowiednim momęcie.W najmniej spodziewanym.

Pamiętam, że moja mama miała podejrzenia, że biorę. Nie powiem, że nie zdarzało mi się, ale skończyło się na okazyjnym, bardzo okazyjnym paleniu marihuany. Nie ciągnie mnie do tego. Do brzegu. Któregoś razu mama chciała ode mnie mocz na badania. Na początku się zbuntowałem, ale skoro nie mam nic złego na sumieniu Po jakimś czasie zapytałem mamę, co z wynikami. Odparła, że nie robiła. Ile w tym prawdy, nie wiem. Może zrobiła, może nie.

Marcin zapaliłeś okazjonalnie.Próbowałeś jako nastolatek.Tutaj jednak mowa o uzależnieniu .Mój syn jest uzależniony krzyżowo.Jest narkomanem i alkoholikiem.To zmienia postać rzeczy.W szufladzie mamy testy.Tylko musze wyczuć moment kiedy jego czujność zostanie uśpiona .Takie testy można oszukać.Tak jak można oszukać alkomat.
Sprawa jest poważna .Być może bierze kontrolowanie.
Oczywiście że moge się mylić.Jednak wszystkie gwiazdy na niebie mówią że coś brzydko pachnie:-? Czas pokaże.

Katarzynka77 napisał:

Sprawa jest poważna .Być może bierze kontrolowanie.

Przypomnę tylko, że w przypadku osób uzależnionych nie ma czegoś takiego jak kontrolowane picie / branie. Wcześniej czy później taka osoba może popłynąć, chyba że wcześniej przestanie korzystać z używek.